-
Koszyk jest pusty!
Wyobraź sobie następującą sytuację. Jesteś zaproszony do wzięcia udziału w badaniach psychologicznych. Osoba, prowadząca badanie oznajmia, że potrzebuje kwadransa na przygotowanie sali. Siadasz w poczekalni razem z dwiema osobami, które również zgłosiły się jako ochotnicy. Nagle jedna z nich wyjmuje piłkę i podaje do drugiej. Tamta podaje do ciebie. Ty do pierwszej i zaczynacie grać. Nagle po pięciu minutach dzieje się coś dziwnego. Dwoje ochotników nadal kopie piłkę, nieźle się przy tym bawiąc, ale ty przestajesz dostawać kolejne podania. Po prostu nagle i niespodziewanie wypadasz z gry. Tamta dwójka bawi się przez kolejne pięć minut, po czym drzwi do sali otwierają się i jesteście zaproszeni do środka.
Co ciekawe taki eksperyment został przeprowadzony. Badacze chcieli sprawdzić jaki wpływ wykluczenie będzie miało na zachowanie i decyzje ochotników. Okazuje się, że podczas eksperymentu byli mniej empatyczni i wspaniałomyślni, ofiarowali mniejsze kwoty na cele charytatywne, częściej kłamali i planowali mniej optymistycznie.
Ostracyzm
Tu dochodzimy do pierwszego czynnika społecznego w kontekście krytycznego myślenia, czyli ostracyzmu. W starożytnej Grecji termin ten oznaczał sąd skorupkowy, podczas którego wolni obywatele w tajnym głosowaniu skazywali na wygnanie osoby podejrzane o dążenie do tyranii. Współcześnie oznacza on odwrócenie się grupy od osoby, która z jakiegoś powodu została uznana za niepożądaną. Jest to jedna z najsilniejszych form wywierania wpływu. Miejsce na marginesie grupy jest koszmarem i niewiele jest osób zdolnych tam przetrwać.
Jak to się ma do myślenia krytycznego? Kiedy mamy niestandardowe przekonania na jakichś temat (wierzymy w płaską ziemię, reptilian itp.) bardzo często spotykamy się z arogancką lub przynajmniej prześmiewczą reakcją naszej społeczności. Wówczas odruchowo zaczynamy szukać grupy, która nas zaakceptuje i w której poczujemy się bezpiecznie. Współcześnie każdy człowiek, choćby był zwolennikiem najbardziej egzotycznych teorii, znajdzie w Internecie społeczność podzielającą jego poglądy. Dołącza do niej i zaczynają działać mechanizmy, o których wspominałem w odcinku drugim. Zaczyna wierzyć, że poznał tajną narrację wyjaśniającą działanie świata i odnalazł grupkę oświeconych, którzy również poznali prawdę. W efekcie buduje poczucie moralnej i intelektualnej wyższości nad tłumem i coraz bardziej utwierdza się w swoich przekonaniach. A jeśli rzeczywistość świadczy o czymś innym? Tym gorzej dla rzeczywistości.
Efekt szybolet
Gdy taka społeczność już powstanie zaczyna działać efekt szybolet. Historycznie w języku hebrajskim słowo szibbōlet, oznaczające „powódź”, „strumień” lub „kłos”, było wymawiane inaczej przez Gileadczyków i Efraimitów, co pozwalało na łatwe odróżnienie przedstawicieli tych dwóch nacji. Warto dodać, że doprowadziło to do wymordowania Efraimitów. Współcześnie efektem szybolet nazywa się sytuację, w których dwie grupy lub osoby o przeciwnych poglądach konfrontują się ze sobą i zamiast szukać porozumienia i próbować zrozumieć argumenty strony przeciwnej, przechodzą do udowadniania swojej wyższości. Obrona tożsamości (jestem liberałem, katolikiem, Polakiem, cyfrowym nomadem itp.) staje się ważniejsze od tematu dyskusji. W efekcie obie strony sięgają po coraz bardziej radykalne argumenty, gdyż celem staje się udowodnienie jak bardzo jestem moralny i dobry.
Przykładowo, gdy dwie osoby reprezentujące odpowiednio lewicowe i prawicowe poglądy zaczynają rozmawiać, ta z lewej wygłasza skrajniejsze poglądy, pragnąc udowodnić swoją lewicowość i jednocześnie wybiera to, co po prawej stronie jest najbardziej kontrowersyjnie, by obnażyć słabości poglądów reprezentowanych przez przeciwka. Oczywiście osoba po drugiej stronie robi dokładnie to samo. W efekcie tak prowadzonej dyskusji obie strony odchodzą od stołu jeszcze silniej utwierdzone we własnych racjach.