-
Koszyk jest pusty!
To co przeraża ludzi to okres pomiędzy dokonaniem zmiany, a nową, wymarzoną rzeczywistością. Warto pamiętać, że gdy Żydzi uciekli z okrutnej niewoli egipskiej nie od razu trafili do Ziemi Obiecanej. Kraina płynąca mlekiem i miodem nie czekała za rogiem otwierając przed nimi gościnne podwoje. Przez 40 lat naród wybrany błąkał się po pustyniach trawiony przez choroby, nękany głodem, pragnieniem i pojawiającymi się od czasu do czasu kryzysami wiary w lepszą przyszłość i sensowność całego przedsięwzięcia. Od czasu do czasu w momentach wyjątkowo mrocznych, meandrował w niebezpiecznych kierunkach, zaczynając czcić niewłaściwe rzeczy, lepiąc posągi złotych cielców i przeklinając boskie imię. I to właśnie tych metaforycznych 40 lat ludzie obawiają się najbardziej.
Człowiek przebywający w toksycznym związku pewnego dnia może stwierdzić, że ma go dość. Boi się jednak samotności, która stanie się jego udziałem po rozstaniu. Nie ma bowiem, a przynajmniej nie słyszałem nigdy o związku, który byłby w 100% toksyczny. Druga osoba przynajmniej w 1% spełnia nasze wymagania i marzenia. Od czasu do czasu uśmiechnie się do nas, otoczy opieką, okaże zainteresowanie, odezwie w przyjazny sposób, a przynajmniej wypełni pustkę w mieszkaniu, która po jej zniknięciu stanie się dojmująca jak bezkres pustyni z Księgi Wyjścia.
Nie istnieje też praca, która w najmniejszym nawet zakresie nie zaspokajałaby naszych potrzeb. Nawet niewolnicza i ciężka harówa w obozach przymusowej pracy Trzeciej Rzeszy miała swoje jasne strony. „Przynajmniej sobie pogadałyśmy z koleżankami jak strażnicy nie patrzyli”, mawiała moja babcia, która w takim obozie spędziła trzy lata Drugiej Wojny Światowej. „No i świeżego powietrza człowiek się nawdychał zamiast tej stęchlizny z baraków”. Babcia kopała ziemniaki, zbierała marchew i pietruszkę, prała i budowała mury. I jeszcze 60 lat po wojnie, wracając pamięcią do tamtych ponurych czasów, pół żartem, pół serio doceniała walory pracy pod gołym niebem i powiązany z nią aspekt socjalny. Jeśli więc pracujemy na etacie, wykonując nawet ogłupiającą i niedającą nam satysfakcji, ani perspektyw na rozwój pracę, bez trudu znajdziemy więcej argumentów uzasadniających nasze pozostanie na stanowisku. Pensja, ubezpieczenie zdrowotne i karnet na siłownię zdają się już na starcie przebijać walory rozproszonej uwagi obozowych strażników z Rellingen. Nic więc dziwnego, że większość osób porzuca marzenia o rozpoczęciu własnej działalności i godzi się na niedogodności związane z pracą w korporacji.
Kolejny odcinek już wkrótce, a tymczasem więcej informacji o procesie przechodzenia przez zmianę i o tym, jak świadomie nim zarządzać znajdziecie w mojej najnowszej książce Klucze do Zmiany.