Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Ciekawe czasy

Autor wpisu pcielecki 07.03.2024 0 Komentarze

 

 

Autorzy książki Rozpieszczony umysł, zwracają uwagę, że współczesne społeczeństwo, a zwłaszcza jego część zamieszkująca Europę i Amerykę Północną, odeszła od trzech zasad, które obecne były w naszej cywilizacji od tysięcy lat. Oto one:

 

Per aspera ad astra, czyli: przez trudy do gwiazd.

Zasada ta mówiła, że aby osiągnąć coś wielkiego, trzeba się napocić. Obecnie zastępowana jest przez zasadę „masz prawo nie odczuwać dyskomfortu”. Jeśli za dużo pracujesz, zadbaj o work-life blance, jeśli stresują cię czyjeś poglądy, schowaj się do bezpiecznej przestrzeni i popatrz na szczeniaczki, a jeśli przerażają cię fakty historyczne, wystąp do rady wydziału o zlikwidowanie zajęć, na których są one rozpowszechniane. Taka narracja powoduje spadek myślenia krytycznego, które szlifuje się w dialogu, a ponadto ogranicza nasz rozwój to jeszcze głębszego utwierdzania się w poglądach, które już posiadamy. Skutkuje to wytworzeniem naiwnego realizmu, czyli poglądu, że wszyscy rozsądni i dobrzy ludzie myślą tak jak my, a jeśli nie, to albo są źli, albo jeszcze nie zetknęli się z danymi, na podstawie których zbudowaliśmy swoje przekonania.  

 

Rozum ponad emocjami.

Homo sapiens oznacza „człowiek rozumny” i to właśnie z rozumu tak dumni byli nasi przodkowie, od kiedy zauważyli, że wyjątkowe predyspozycje w tym zakresie odróżniają nas od przedstawicieli innych gatunków zwierząt. Rodzice powtarzali dzieciom „zanim powiesz, pomyśl; zanim zrobisz, przenalizuj możliwe konsekwencje”. Obecnie kult rozumu zastępowany jest etyką autentyczności. Jej główne przesłanie można streścić następująco: „jeśli coś czujesz, to musi być dobre i prawdziwe, więc daj temu wyraz”.  

Taka narracja skutkuje wytworzeniem postawy „robię, co mówi mi serce, a jeśli ludzie tego nie rozumieją, tym gorzej dla ludzi”. Wystawia nas też na liczne niebezpieczeństwa. Warto przypomnieć, że oddziały kliniczne dla osób uzależnionych pełne są ludzi, którzy czuli głęboką, autentyczną i przemożną chęć sięgnięcia po upragnioną substancję.   

 

Granica między dobrem i złem przebiega w sercu każdego człowieka.

To założenie leżało u podstaw pracy nad sobą i rozwoju osobistego. Każdy człowiek traktowany był jako jednostka zdolna do wielkich i szlachetnych czynów, jak również do rozpętania piekła. Dlatego praca nad charakterem, moralnością i zdrowiem stanowiły główne kierunki rozwoju człowieka już w starożytności. Obecnie społeczeństwo bombardowane jest przekazami dzielącymi ludzi na dwie grupy – jednoznacznie dobrych i złych. Przykładowo: my prawi konserwatyści vs niemoralna lewica, my obrońcy planety vs chciwi kapitaliści, czy też: my uczciwie pracujący na etacie vs sprytni spekulanci. Taka narracja zwalnia nas z konieczności pracy nad własnym charakterem, gdyż wiadomo, że demon jest po drugiej stronie, na czole ma czytelną etykietę i ponosi winę za zło na świecie.  

 

Pytanie: w jaką stronę pójdzie społeczeństwo opierające się na takich zasadach?

Siadam w fotelu. Popcorn już się robi.

Zostaw komentarz